Przede mną tydzień na kanapie z książkami. Zaczynam maraton czytelniczy i będę sobie robiła przerwy tylko na jedzenie i przygotowanie czegoś do picia (no może wieczorem obejrzę odcinek serialu albo jakiś film). Mam zapas książek, koc, kota do towarzystwa i wolne od pracy. Wymarzona sytuacja mola książkowego.
Nie żebym miała za mało czasu na czytanie przez cały rok, ale taki tydzień to zawsze radość. Nic nie muszę, pogoda typowo barowa, więc aż się prosi o zakopanie się pod kocem i oddalenie do innych światów.
Rany! Ależ ja lubię czytać. Nic mnie tak nie uspokaja i nie pozwala odpocząć jak czas z książką. Żaden film ani serial nie działają na mnie tak dobrze jak książki. To trochę ucieczka od rzeczywistości (ale kto jej nie potrzebuje od czasu do czasu?), ale czytanie wspomaga też moje rozumienie świata. To bardzo ciekawe jak wiele książki potrafią zdziałać.
Jestem typem osoby, która jak może wybrać spotkanie towarzyskie albo czas z książką, to bez zastanowienia wybierze to drugie. Czytanie daje mi energię, inni ludzie ją często ze mnie wyciągają. Lubię ludzi, ale wolę ich na stronach książki. Wiem, że jest nas więcej, choć czasem trudno się do tego przyznać.