A gdyby tak przeczytać w tym roku wszystkie czekające książki? W tym momencie jest ich 108 plus dwie są w drodze. 110 książek. To mogłoby się udać. Szczególnie, że wychodzę z założenia, że są wśród nich pozycje, których nie doczytam, bo okażą się nie moją bajką.
Na początku tego roku założyłam sobie, że przeczytam 45 czekających książek. Wybrałam tę liczbę, bo w tym roku będę obchodziła czterdzieste piąte urodziny (Nie wiem jak to się stało, ale dotarłam do wieku średniego.). Jednak wczoraj patrzyłam na listy książek do przeczytania i doszłam do wniosku, że 45 książek to za mało. To nadal nie rozwiązuje mojego problemu.
Bo wiecie co? Ja tęsknię za kupowaniem książki po to, żeby ją natychmiast przeczytać. Kiedyś to była moja norma. Kupowałam, czytałam, kupowałam kolejną, czytałam i tak dalej. Nigdy nie miałam więcej niż kilka książek, które czekały na przeczytanie. Ostatnio sporo wypożyczam z biblioteki i to mi przypomniało jak fajnie jest czytać na bieżąco to, co się przynosi do domu. Poza tym mam wrażenie świadomość, że tyle książek czeka na przeczytanie w domu trochę psuje mi ostatnio przyjemność z czytania w ogóle.
Może więc plan zlikwidowania stosów i przeczytania tego, co czeka na półkach jest lepszym pomysłem niż powolne zmniejszanie zasobów. Nie ukrywam, że to będzie wyzwanie, bo choć czytam rocznie więcej niż 110 książek, to jednak nie wyobrażam sobie, że nie wypożyczę nic z biblioteki. Poza tym, w łóżku zawsze czytam na czytniku i to czytnik zabieram zawsze z torebce wychodząc z domu. Poza tym niektóre z tych książek to straszne cegły, więc to nie zawsze będą lektury na jeden weekend.
Jednak bardzo bym chciała móc wykreślić wszystko z moich list (tak, spisałam wszystkie czekające książki, żeby mieć pewność, że o żadnej nie zapomnę), bo czuję, że przyniesie mi to ulgę i przestrzeń w głowie. A może w przyszłym roku wezmę się za e-booki?
Jak dużo książek czeka na przeczytanie w Waszych domach?
Nie mam pojęcia, co by się musiało stać, żebym miała takie stosy, chora bym była, gdybym nie czytała a bieżąco… albo po prostu jestem skapiradlo i nie kupuje za dużo. Tak też może być. Powodzenia w likwidacji stosow.
LikeLiked by 1 person
U mnie to trochę wina kupowaniq za dużo naraz plus korzystanie z biblioteki i Legimi. A do tego część tych tytułów to książki z biblioteczki mojego męża. 😄
LikeLike
Nie mam takich stosów, ale kilka kupionych i nieprzeczytanych książek leży. Dlatego też lubię biblioteki, książki mają termin, a ja porządna jestem i książek nie przetrzymuję, więc zawsze jest motywacja, żeby skończyć. Ostatnio tak przeczytałam Don Kichota (dwa tomiszcza), nie wiem, czy gdyby nie konieczność zwrotu, nie odłożyłabym na później…
LikeLiked by 1 person
Te stosy, to trochę wina biblioteki właśnie, bo najpierw czytam te wypożyczone. Ale wpływ na ilość nieprzeczytanych książek w domu miało też połączenie dwóch biblioteczek. Długie lata temu co prawda, ale nadal wielu książek z mężowskiej części nie przeczytałam.☺️
LikeLike
O to akurat nie był problem u mnie, bo ta druga biblioteka składała się głównie z fantastyki, która w większości mnie nie interesuje.
Ale właśnie biblioteka to jedna z niewielu rzeczy, których mi brakuje tu w NL.
LikeLiked by 1 person
Nie czytasz po angielsku ani niderlandzku? W Leiden mają też sporą kolekcję innych języków. A w uniwersyteckiej bibliotece UvA też kolekcję po polsku.
LikeLike
Muszę się kiedyś wybrać i zobaczyć, co tu mają po angielsku. Mam też dwie całkiem dobrze zaopatrzone księgarnie (second handy też po angielsku). Do Ams za daleko ;)
Myślałam też, że spróbować legimi, ale opinie były takie sobie i nie rozkminiłam, jak działają ich abonamenty.
LikeLiked by 1 person
Ja korzystam z Legimi i jestem zadowolona. Nie ma tam kilku wydawnictw, ale zupełnie mi to nie przeszkadza.
LikeLike