Czasem, a ostatnio często, w zasadzie prawie cały czas, myślę, że zmarnowałam ogrom czasu. Że gdybym wcześniej, konsekwentniej, lepiej działała, to może byłabym już tam, gdzie chcę być. I może gdybym mniej się bała, mniej sama sobie odbierała szansy, to też byłabym już tam. I tak sobie robię te wyrzuty i tak się kopię, choć już leżę, i myślę sobie, że to bez sensu. Zamiast siedzieć i rozmyślać o tym co mogłam zrobić w przeszłości, powinnam myśleć o tym, co mogę zrobić teraz, żeby przybliżyć się do tego, jakże upragnionego, celu.
Siedzenie i rozmyślanie o zmarnowanym czasie w niczym mi nie pomoże, a już na pewno nie spowoduje, że zbliżę się do tego magicznego miejsca, w którym chcę żyć. Poza tym nawet nie chcę tak o tym myśleć. W końcu żyłam przez ten czas, doświadczałam różnych rzeczy, a te doświadczenia mogę wykorzystać.
I tak sobie myślę, że czas pożegnać się z rozmyślającą mną, mam jej zresztą serdecznie dosyć, i rozbudzić na nowo Ankę, która po prostu działała. Jak coś ją interesowało, to tego próbowała, bez wielkich rozkmin, bez długich przygotowań. Tak po prostu.
Po głowie kołacze mi się pływanie? To hop na basen. A jak się okaże, że długoletnia przerwa nie wybieliła niechęci po codziennych treningach w dzieciństwie, to trudno, są inne formy ruchu. Ale jak nie spróbuję, to się nie przekonam czy to może jednak coś dla mnie.
Chcę więcej blogować? Nic mnie nie zatrzymuje, poza moją własną głową. Zamiast szukać powodów dlaczego tego nie robię, powinnam po prostu blogować. Przecież nie muszę od razu pisać wielkich esejów. Czasem wystarczy parę zdań, a poza tym ja i tak najbardziej lubię pisać i czytać takie zwykłe, osobiste posty o codzienności.
Ciągnie mnie do YouTuba? Nic nie stoi na przeszkodzie. W końcu nawet już zaczęłam jakiś czas temu. Sama nie wiem dlaczego przestałam nagrywać.
Chcę żyć bardziej aktywnie? Więcej łazikować i częściej brać rower zamiast samochodu? To muszę zacząć to robić. Nie muszę od razu pokonywać dziesiątek kilometrów. Mogę zacząć od codziennego półgodzinnego spaceru i powoli dokładać kilometrów na rowerze.
Ja mam takich chciów i ciągot więcej i najbardziej mnie wkurza to, że sama się przed nimi powstrzymuję. Na szczęście doszłam do miejsca, w którym mam dosyć własnego bezsensownego zachowania i to jest to miejsce, z którego mogę się odbić i zacząć znowu działać. I wreszcie poczuć, że jestem sobą.
Takie powroty do siebie nie zawsze są łatwe, a czasem niemożliwe. Ale ja wiem, że ta Anka, za którą bardzo tęsknię, ciągle tam jest. Muszę ją tylko wywabić z ukrycia.
Oczywiście,że nic nie stoi na przeszkodzie. Jest tylko jedna rzecz. Ty sama ! To właśnie my sami często powodujemy te zastoje. Ostatnio przeczytałam mądre zdanie ‘ Jeśli chcesz osiągnąć sukces nie zahaczaj się o przeszłość, układaj sobie swoją przyszłość w głowie.’ Nie myśl dlaczego nie mam tego,czy tamtego. Myśl bardziej jak mogę to osiągnąć.
LikeLiked by 1 person
Dokładnie tak!
LikeLike