Na początku szło mi nawet nieźle i myślałam, że to się może udać. Wreszcie wyczytam wszystkie nieprzeczytane książki z półek (i z podłogi). W końcu bardzo tego chcę, cel jest osiągalny i pozbędę się przy tym tego ciężkiego uczucia, że książki kupione tak dawno temu nadal leżą nieprzeczytane.
To już moje trzecie podejście i mam nieodparte wrażenie, że znowu poniosę klęskę. Ostatnio czytam… głównie e-booki. Nie, żeby papier mi zbrzydł, ale staram się nic nie wypożyczać z biblioteki, bo to zbyt oczywiste złamanie własnych zasad. Przecież tyle książek czeka w domu! A na czytniku też mi się trochę książek zebrało, no i to Legimi. Mam więc co czytać i bardzo mnie to wspomaga w ucieczce przed czekającymi stosami. Choć przecież niekoniecznie chcę przed nimi uciekać.
Po prostu nie czuję do nich pociągu. Brakuje mi entuzjazmu, który na pewno odczuwałam jak wkładałam je gdzieś do koszyka. Patrzę na nie i czuję obowiązek, zamiast chęci ich przeczytania. A do tego niektóre urosły w mojej głowie do gargantuicznych rozmiarów. Bo na pewno są bardzo ambitne i nie wiem czy mam na nie teraz przestrzeń mentalną, bo się obawiam, że pomimo ogólnych zachwytów, jednak mi się nie spodobają, bo sama nie wiem co jeszcze, ale zaczęłam się ich trochę bać.
Układam więc stosy ze stosów. Tutaj książki, do których już mnie w ogóle nie ciągnie, a tam te, których trochę się obawiam, ale mogę jeszcze spróbować, a na jeszcze inny wszystko to, co wiem, że chcę przeczytać, tylko nie wiem dlaczego tego nie robię. Przyglądam się listom z wszystkimi tytułami i stawiam minusy przy tych, które mogą poczekać i fistaszki przy tych, którym jeszcze chcę dać szansę. Ale też nachodzi mnie czasem ochota na wrzucenie wszystkiego na Vinted i czytanie na bieżąco z biblioteki i Legimi.
Zaraz potem nachodzi mnie myśl, że przecież wybrałam te książki z jakiegoś powodu, że chciałam je przeczytać i po prostu zbyt dużo nad tym rozmyślam. Wtedy chcę spisać wszystkie tytuły na małych karteczkach, wrzucić do słoika i losować regularnie jakiś tytuł. Może wtedy nie zdążę wtedy sama siebie odstraszyć i uda mi się powoli, nie do końca tego roku, ale może przyszłego, sięgnąć po wszystkie książki z listy. Będę wtedy mogła wreszcie zabrać się za czytanie książek z listy na Goodreads.
Kto by pomyślał, że czytanie może być tak skomplikowane?