Wreszcie!

Doczekałam się. Pierwszy dzień wiosny nadszedł, choć czasem wątpiłam czy to się jeszcze stanie. Jednak od kilku dni powietrze pachnie inaczej, mniej zimowo, nawet jak jest chłodno. I chociaż nadal częściej widzę deszcz niż słońce, to i tak czuję pod skórą wiosenny optymizm.

Najtrudniejszy miesiąc w roku prawie za nami, temperatury oscylują pomiędzy dziesięcioma a piętnastoma stopniami, idzie ku lepszemu. Wiosna to zdecydowanie moja ulubiona pora roku. Razem z budzącą się naturą, nabieram energii i chęci do działania, więcej mi się chce i łatwiej mi się zebrać w sobie. I w ogóle lepiej się człowiekowi żyje jak mu nie jest ciągle zimno (albo gorąco – lato wolę w wydaniu umiarkowanym).

W moim ogrodzie kwitną białe krokusy, a inne cebulki wypuściły już liście. Porzeczka zaczyna się zielenić, peonia i lubczyk wypuszczają nowe pędy, magnolia nabiera koloru, a ja razem z nimi nadziei, że jakoś sobie wszystko poukładam.

Kilka ostatnich tygodni nie było łatwe. Zapędziłam samą siebie w kozi róg i przez chwilę nie widziałam z niego wyjścia. Aż usiadłam i spisałam wszystko co mi siedziało w głowie, wszystkie lęki, obawy i zmartwienia. Okazało się, że nie jest wcale tak źle, że wszystko jest mniej straszne niż to sobie namalowałam.

Zaczęło się od chęci wykonywania innych obowiązków w bibliotece, co moje szefostwo uznało za doskonałą okazję popchnięcia mnie na drogę, na którą ja wcale nie chcę wchodzić. Do tego szkolenie w kierunku nowych obowiązków i nagle wzrosło we mnie napięcie i poczucie, że wszystko jest nie tak. Bo przecież ja wcale nie chcę się wspinać po, małej, bo małej, ale jednak, drabinie bibliotecznej kariery. Inne stanowisko tak, wyższe nie. Moje ambicje leżą zupełnie gdzie indziej.

W pierwszym momencie czułam się tak, jakbym nie miała wyjścia. Włączyła mi się wdzięczność za wiarę we mnie, w połączeniu z wbudowanym zadowalaczem i spełniaczem oczekiwań innych i nie widziałam innych opcji. Dopiero po spisaniu wszystkiego i nabraniu dystansu przypomniałam sobie, że nie muszę podążać drogą, którą inni dla mnie wyznaczają. Szczególnie, że doskonale wiem, co chcę w życiu robić i co jest dla mnie ważne.

Teraz wracam do siebie i pracy nad tym, co dla mnie ważne. Do pisania i tłumaczeń, do spokoju, ogrodu i spacerów, do budowania życia, które ciągle siedzi w mojej głowie. Wracam na ścieżkę serca, do tego, czego pragnę najbardziej. A praca w bibliotece niech będzie tym czym miała być, źródłem stałych dochodów i niech się toczy pobocznie do tego wszystkiego, bez wypełniania ambicji i oczekiwań innych.


6 thoughts on “Wreszcie!

  1. 🌷

    Gdyby tylko przestało tak wiać (marzenie ściętej głowy, jak się mieszka blisko morza… 😉)

    Fajnie, że szefostwo widzi w Tobie potencjał. Ja miałam różnych szefów, w tym takich, co byli dobrzy w chwaleniu, ale niekoniecznie w realnym wspieraniu…

    Liked by 1 person

    1. Skoro u nas, na wschodzie, urywało głowę, to u Was to już w ogóle. Za tym zdecydowanie nie tęsknię. :-)

      Fajnie, fajnie, tylko ja się muszę pilnować, żeby się w to nie dać wciągnąć. Szefostwo miałam w życiu bardzo różne i nauczyłam się nie ufać, a po doświadczeniach w poprzedniej pracy, wręcz nie angażować. Wykonywać swoje obowiązki dobrze, ale nic ekstra.

      Like

      1. No głowy już urwane, więc wyrywa rowery spod d… Ale trochę się uspokoiło. Tylko rześko bardzo, niby błękitne niebo, ale temperatury takie sobie.

        Mam wrażenie, że teraz jest też taka tendencja, by pracować tyle, ile ma się zapisane w umowie. I wcale nie myślę, że to źle. Pracodawcy często wykorzystują dobre chęci pracowników albo nie zauważają, że potrzebne jest więcej osób, bo przecież wszystko działa… Ja też raczej ostatnio nie wysilam się i robię, to co muszę. Głównie żeby nie było mi przykro, bo będę musiała porzucić projekty w trakcie. Ale ostatnio nawet powiedziałam szefowi, że może i fajny projekt, ale w sumie to mi się nie chcę angażować, bo inni nie będą robić sobie kariery na moich plecach. Trochę był zszokowany, ale w sumie przyznał mi rację. 😔 Już nie zanudzam swoimi przemyśleniami 😉

        Liked by 1 person

        1. Nie zanudzasz. 😊 A trend jest bardzo zdrowy. Po to są umowy, żeby określać zakres współpracy. Jeśli pracodawca chce, żebym robiła więcej, to musi to zapisać w umowie i odpowiednio wynagrodzić.

          Like

          1. Ha! Cała akademia opiera się na tym, że w imię wolności naukowej dorzuca się różne obowiązki nigdzie nie zapisane (recenzowanie artykułów, bo przecież liczy się jakość, organizacja konferencji, bo jak inaczej współpracować, mentoring, a kolejne pokolenia będą lepsze, raportowanie, bo trzeba udowodnić, że się dobrze wydaje pieniądze itd…)

            Liked by 1 person

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.