Zastanawiam się jaki proces myślowy zachodzi w głowie człowieka, który dochodzi do wniosku, że piąta rano to świetny moment na prace ogrodowe z podkaszarką. Naprawdę chciałabym wiedzieć jak się dochodzi do takich decyzji. Wiem, że są ludzie, którzy uważają, że jak oni wstali to świat też musi. I tacy, których zdaniem są lepsi od innych, bo wstają o piątej rano. I ja bardzo się cieszę ich szczęściem, ale ja nie chcę być lepsza, ja chcę być wyspana. I jestem zdziwiona, że nikt nie wybił temu człowiekowi dzisiaj rano zębów. Choć, z drugiej strony, mnie też się nie chciało wstawać, ubierać i iść gadać z idiotą.
To nie jest dobry dzień na przebywanie wśród ludzi, ale praca w biblio wzywa. Mam nadzieję, że klientów będzie mało. Jest szansa, bo za oknem lato i spodziewam się, że większość ludzi będzie spędzała ten dzień na świeżym powietrzu, a nie w bibliotece. Ale mamy też ostatni dzień wakacji szkolnych, a to zawsze oznacza ogrom oddawanych do biblioteki książek. No zobaczymy, najwyżej się zaszyję gdzieś między regałami i będę udawała, że mnie nie ma.
Za to wczoraj spędziłam cały dzień w ogrodzie. Posiałam trochę ziół, ogórki gruntowe, cukinię i żółtą fasolkę szparagową, obeszłam ogród przed domem (rzadko tam bywam) i jest pięknie i dziko, a poza tym czytałam „Pop Goes the Weasel” M.J. Arlidge i wkurzałam się na autora i na redakcję, że potrudzili się sprawdzić jak się pisze Agnieszka, ani czy nazwiska i inne imiona polskie są wiarygodne. Poza tym historia nieźle się czyta, ale czy sięgnę po następną część tej serii zależy od tego jak ta się skończy, bo jeżeli tak jak myślę, to zbyt przewidywalnie i oznacza to, że autor korzysta ciągle z jednego schematu. Mam nadzieję, że tak nie będzie, bo ja lubię mieć jakąś serię kryminalną na podorędziu.
Zaczęłam też czytać „Chłopki” Joanny Kuciel–Frydryszak na klub książki i chyba rozumiem zachwyty nad tą książką, choć dla mnie jest po prostu ciekawą opowieścią o życiu kobiet na wsi w międzywojniu (jestem na stronie osiemdziesiątej którejś). Trochę się gubię w tym gdzie w danym momencie jesteśmy i o kim czytam, ale poza tym czyta mi się to lekko i sprawnie. Nie spodziewam się wielkich objawień, ale jeszcze ponad dwieście stron przede mną i, jak to mówią, wszystko się może zdarzyć.
Dobrej niedzieli!