Dla odciągnięcia uwagi

Bardzo chcę zamówić sobie książki. Myślałam, że udało mi się pozbyć tego swędzenia kiedy zamówiłam książki dla kochanej M., na jej urodziny. Okazuje się, że tylko je rozdrapałam i teraz swędzi bardziej. A do tego dają czwartą książkę w gratisie. No i jak tu nic nie zamówić?

Próbuję więc odciągnąć swoją uwagę od księgarni internetowej poprzez pisanie do was. Tylko o czym by wam tu napisać? O tym, że mam tyle książek do przeczytania, że mogłabym czytać z własnych (elektronicznych) półek trzy, a nawet cztery lata? To prawda. Na dzień dzisiejszy (5 grudnia 2024, wigilia Sinterklaas) mam na Legimi 278 nieprzeczytanych książek, na Kindle 142, a w papierze to nawet nie wiem, ale wystarczająco dużo. Poza tym czekają też książki przyniesione ostatnio z biblioteki, bo oczywiście nie mogę sobie odmówić jak coś mi wpadnie w pracy w oko.

A skoro mowa o pracy, to muszę ją zmienić i to szybko. Nie żeby był jakiś straszny dramat, ale zdecydowanie nie pasuję do tej organizacji i muszę sobie znaleźć inne miejsce. Najchętniej pracowałabym z domu, ale z takimi wakatami wcale nie jest tak łatwo jak by się mogło wydawać. W najlepszym wypadku proponują pracę hybrydową. Oczywiście, że to lepsze niż dojeżdżanie codziennie do pracy, choć gdyby była w zasięgu rowerowym, to pewnie miałabym z tym mniejszy problem. Niewygoda w pracy spowodowała też, że zaczęłam się zastanawiać nad studiami. Przynajmniej zajęłabym czymś głowę. Przejrzałam więc oferty studiów na poziomie Master na okolicznych uniwersytetach i znalazłam jeden bardzo ciekawy kierunek, Literatura i Społeczeństwo. Niestety mogę zacząć dopiero we wrześniu, więc muszę się na razie uzbroić w cierpliwość.

Rzucę się międzyczasie na czytanie chyba, a nawet na pewno. I pisanie o nim do was. Nie pozostaje mi przecież nic innego. Czytam teraz „Babettę” Niny Wähä, w tłumaczeniu Justyny Kwiatkowskiej i „Trust” Hernana Diaza, która w Polsce ukazała się pod tytułem „Zaufanie”, w tłumaczeniu Agnieszki Walulik. I to jest bardzo ciekawe, bo na przykład niderlandzkie wydanie ma tytuł „Vermogen”, czyli majątek. Jestem dopiero na pierwszej części, więc nie wiem, które tłumaczenie jest bardziej odpowiednie, choć na ten moment przychylam się do niderlandzkiego. Ciekawa jestem do jakich wniosków dojdę na koniec. A tak w ogóle to czytam tę książkę na klub czytelniczo-pisarski, który założyłam w bibliotece. Odkryłam, że w tym moim pięknych Achterhoek jest dużo potrzeba lokalnych kursów, grup i innych aktywności pisarskich i próbuję, poprzez pracę w biblio, na nie odpowiedzieć.

A z innych ciekawych czytelniczych wieści, grupa Wydawnictwa Poznańskiego wróciła na Legimi, po dziwnej aferze, której pewnie nigdy nie zrozumiemy. Jak nie wiecie o co chodzi, to może nawet lepiej, nie będę się tutaj (ani nigdzie indziej) na ten temat wypowiadać, bo nie mam wystarczających informacji w tym temacie. Powiem tylko tyle, że nic z tego nie rozumiałam i chyba nawet nie chcę rozumieć. W każdym razie Poznańskie wróciło, a że jest to jedno z moich ulubionych polskich wydawnictw to bardzo mnie to cieszy. Od razu dodałam na półkę dwie książki, „Złota klatka?” Agnieszki Kamińskiej i „Dama z grasiczką” Pauliny Łopatniuk.

Co tam sobie czytacie?

2 thoughts on “Dla odciągnięcia uwagi

  1. Ta afera z Legimi strasznie rozdmuchana, na wyborczej codziennie był artykuł, który tak naprawdę nic nie wnosił, tylko powtarzał te same spekulacje. Tak zaczęłam się zastanawiać, komu zależałoby na upadku Legimi…

    Liked by 1 person

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.