W mojej wsi (1300 mieszkańców) są dwa kościoły, jeden katolicki i jeden protestancki. Powinnam powiedzieć były dwa kościoły, bo choć budynki stoją, to nie są już miejscem modlitw. Ten katolicki (znajduje się zresztą na mojej ulicy) jest właśnie w trakcie przebudowy, po której będzie miejscem spotkań mieszkańców i bed & breakfast. Ten protestancki, jest już po remoncie i jest… miejscem spotkań mieszkańców i kulturalnych wydarzeń. Wygląda pięknie, bardzo lubię takie zaadoptowanie przestrzeni, gdzie wyraźnie widać, czemu ona wcześniej służyła.

Niedawno, jak widać na załączonym obrazku, odbyła się tam wyprzedaż książek. A jak wiecie, ja nie mogę takiej okazji przepuścić, szczególnie, że organizator wyszukuje specjalnie dla mnie Penguin pockets. Znacie te stare, pomarańczowe wydania? Bardzo je lubię, nie tylko dlatego, że pachną wanilią, ale też, bo dużo z tych tytułów nie można już dostać, a jest tam wiele perełek.
Spotkałam tam też jedną z moich ulubionych współmieszkanek wsi i pogadałyśmy sobie o życiu i czytaniu. Nie ma to jak pokrewna dusza. Adrie jest ode mnie starsza pewnie ze trzydzieści lat, a ja mam wrażenie, że bardziej mi z nią po drodze niż z wieloma moimi rówieśnikami. Myślę, że to przez jej podejście do życia.

Tak jak się spodziewałam, nie wyszłam z pustymi rękami i nie tylko z Penguinami. Najbardziej się cieszę z trzech Muriel Spark, ale wszystkie tytuły mnie pociągają. Oczywiście nie znaczy to, że je szybko przeczytam, bo jak wszyscy wiemy, książki muszą najpierw dojrzeć na półkach, ale kto wie, może napadnie mnie nieodparta ochota na jedną z tych pozycji i nawet taka niedojrzała się nada. Niezbadane są wyroki napadów czytelniczych.
bardzo fajny pomysł, by kościoły dalej służyły, ale w inny sposób, kiedy Ludzie już nie wierzą w religię, albo się przeprowadzili w inne miejsce, pozdrawiam serdecznie
LikeLiked by 1 person
W Holandii jest dużo takich miejsc. Księgarnie, biblioteki, knajpy, kościoły znajdują nowych użytkowników.
LikeLike
Powiedziałabym nawet, że obecnie to jedyne słuszne wykorzystanie kościołów /sorry not sorry, ja bardzo antyklerykalna jestem, może dlatego nie odnajduję w sobie genu polskości, ale to na inną opowieść 😉/. Widziałam też księgarnie w Maastricht i chyba Zwolle w dawnych kościołach. W Utrechcie to nawet piwa można się napić pod czujnym okiem Matki Boskiej…
Oglądam czasem na BBC program ‘Escape to the country’, o ludziach, którzy nie chcą już mieszkać w mieście i chcą się przeprowadzić na wieś. Tam często stare kościółki, kaplice i wiejskie szkoły są przerabiane na zwykłe domy, bo to jedyna szansa na przetrwanie dla tych budynków. I tak można mieć w salonie, kuchni czy łazience piękny detal, witraż albo łuki.
A propos uciekania na wieś, to ostatnio przejeżdżałam na rowerze przez Achterhoek.
LikeLiked by 1 person
Ja też jestem antyklerykalna i też zastanawiam się gdzie ten gen polskości się we mnie ukrywa.😄
W Haarlemie jest Jopenkerk, na dole pub i nawet pędzą na miejscu niektóre piwa Jopen, na górze restauracja. To pierwszy kościół w Holandii, w którym powstała knajpa. Maastricht i Zwolle mają księgarnie, są też biblioteki, mieszkania i domy kultury. Uwielbiam takie zagospodarowanie budynków, które straciły swoją pierwotną funkcję. W ten sposób, jak mieszkałam jeszcze w Haarlemie, to po raz pierwszy od 11 roku życia bywałam regularnie w kościele. 😄
LikeLike